Profil użytkownika Aquilla

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Manos: The Hands of Fate (1966)

Oficjalnie obejrzałam film, przy którym Plan 9 urasta do rangi Obywatela Kane'a. Niech mnie ktoś przytuli i da DVD z czymś dobrym, muszę do siebie dojść po tym arcydziele.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Wszyscy na scenę (1953)

Film z gatunku "przeuroczy i na poprawę humoru" czyli w sumie standardowy musical z tamtego okresu. Astaire w formie, chociaż mało stepuje jak na mój gust. +1 do oceny za sekwencję, którą nazwałam "Chandler w świecie musicalu". Wszystkie klisze noirowe w wersji muzycznej i z Astairem jako klasycznym mrocznym detektywem to coś, co bardzo dobrze mi się ogląda :)

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Zabity na śmierć (1976)

Piękne śmianie się z klisz kryminalnych, przy czym chyba nie wszystkie żarty mogłam w pełni docenić, bo kojarzę tylko trójkę z piątki detektywów. Pojedynek na dedukcję - genialny. Świetna parodia Poirota i kradnący u mnie show Falk jako żywa klisza filmu noir, kompletnie nie pasująca do reszty towarzystwa. Co prawda nieco bardziej lubię nakręconego później na tej samej zasadzie Taniego detektywa (znowu Falk), ale to głównie ze względu na to, że tam duuużo lepiej kojarzę materiał źródłowy.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Panowie w cylindrach (1935)

Tańce są genialne, a dialogi tak miodne, że się do nich pszczoły zlatują. Tyle, że mam jeden podstawowy problem - nie cierpię komedii omyłek. Jak komuś gatunek nie przeszkadza, polecam.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Stary człowiek i morze (1958)

To prawie nie film, to audiobook wzbogacony ruchomymi obrazkami. Doskonale pokazujący, jak ciężko sfilmować Starego człowieka, w opowiadaniu de facto mało co się dzieje. Tracy niesie cały obraz na swoich barkach i przez większość czasu mu to całkiem dobrze wychodzi.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Trzy kamelie (1942)

Jak na mój gust - troszkę ten film nie wie, o czym ma być. Choroba psychiczna? Romans? Toksyczny związek z matką? Każdy z tematów można by było troszeczkę mocniej pocisnąć. Zakończenie tworzy jeden z dziwniejszych związków, jakie widziałam w starym kinie. No ale mamy Davis, mamy Rainsa i Henreida, więc mnie stanowczo pasuje.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Marlowe (1969)

Niby Marlowe, ale bez pazura. James Garner ma idealny wygląd na tę postać (a przynajmniej najbardziej zgodny z książką), ale brakuje mu charyzmy. Do tego dali mu dość słabe dialogi (a dialogi Marlowa powinny być dobre z samego szacunku dla oryginału) Fragment z Brucem Lee totalnie absurdalny i nie pasujący do klimatu. W sumie - Wielki Sen lepszy. I Teatr Telewizji z Dobrowolskim też lepszy.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Testament doktora Mabuse (1933)

Całkiem dobry film gangsterski i ciekawy przodek noirów, pomijając próbę zabicia jednego z bohaterów w absurdalnie bondowskim stylu i CAŁKOWITE zaprzeczenie prawom fizyki w scenie z bombą. Wrzućcie bombę do wody, stojąc w niej po pas. Na pewno wam się nic nie stanie :D .

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
La Planète sauvage (1973)

Ludzie sprowadzeni do roli szczurów - sympatyczne domowe zwierzątka i paskudne szkodniki. Ciekawa, surrealistyczna kreska, dobra fabuła, skłania do rozmyślań. Chyba muszę inaczej spojrzeć na mojego królika.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Sznur | Lina (1948)

Słyszałam legendy o potworkach z dawnych lat - amerykańskich filmach z włoskim dubbingiem i nałożonym lektorem, ale nie przypuszczałam, że natknę się na takie monstrum we współczesnej telewizji. Nigdy więcej, choćby puszczali najbardziej przez mnie poszukiwany film. Ocena przyznana wstępnie, muszę sobie zrobić powtórkę z normalną wersją po angielsku.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Obcym wstęp wzbroniony (1937)

Świetne teksty, całkiem sympatyczne postacie, ale film zasadniczo o niczym. Do tego nagle, bez żadnego ostrzeżenia z lekkiej komedii staje się całkiem poważnym dramatem, żeby po chwili do tej komedii wrócić, co mnie lekko zbiło z tropu.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
The Return of Doctor X (1939)

Eeee... dobra, a tak na serio, kto odpowiadał za dobranie obsady do tego filmu? Chcę mu uścisnąć dłoń i pogratulować, a potem poradzić, żeby zmienił pigułki, bo żeby wymyślić taki absurd, to naprawdę trzeba mieć talent. :D Frankendrakula w okularkach i z króliczkiem - chwilę mi zejdzie, żeby wyrzucić ten obraz z głowy :D

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Świadek oskarżenia (1957)

Przesympatyczny kryminałko-dramat sądowy. Główny bohater z przyjemnie ciętym językiem, dobra obsada aktorów, świetny scenariusz na podstawie Agaty Christie i naprawdę porządne zakończenie, które mnie zaskoczyło, mimo tego, że spodziewałam się czegoś w tym stylu.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Podnieść kotwicę (1945)

Kelly i Sinatra to fajne połączenie, ale sam film jest o jakieś pół godziny za długi. Historia trochę nuży, scen wybitnych za wiele nie ma (poza świetną scenką z myszką Jerry). I jeden i drugi aktor miał w swoim repertuarze lepsze role.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Bunt na okręcie (1954)

Dawno nie widziałam tak nierównego filmu. Pierwsze 30 minut to totalna nuda, (teoretycznie) główny bohater ma charyzmę ameby, a wątek miłosny powala niczym najlepszy harlequin. A potem wchodzi Bogart, rozstawia młodzików po kątach i pokazuje, jak należy grać. Scena sztormu jest bardzo dobra, sąd, ze świetną rolą prawnika, to piękny, podręcznikowy przykład filmowej rozprawy, a finałowa scena konfrontacji jest WYBITNA, głównie za sprawą pierwszorzędnego aktorstwa. Małe prawnicze post scriptum dopełnia dzieła. Daję 8 odrobinę na wyrost, ale szczerze polecam, jeśli tylko nie przyśniecie na początku.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Pożegnalny walc (1940)

Paczka chusteczek obowiązkowa. Dołujące jak cholera, ale uroku mu odmówić nie można.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
47 Roninów (2013)

Amerykanie próbują robić kino samurajskie. Zostałam na to zaciągnięta i nie spodziewałam się wiele, więc nawet zostałam mile rozczarowana. Film jest ładny i momentami dość efektowny. Można obejrzeć bez większego bólu, mimo tradycyjnej gry Keanu i Japończyków mówiących po angielsku, z akcentem. Ale Kurosawa, ani Przyczajony tygrys to to nie jest :) .

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Amerykanin w Paryżu (1951)

Ten film warto oglądać tylko pod jednym warunkiem - lubisz taniec. Zasadniczo poza scenami tanecznymi nie ma tu wiele ciekawego - tylko trochę zabawnych tekstów na początku. Historia prosta i w sumie oklepana, muzyka dobra, bo bawią się Gershwinem, ale w sumie żadnych rewelacji. Jeśli o mnie chodzi, bardzo lubię patrzeć na Gene'a Kelly'ego - facet wygląda jak żywa reklama radości życia. Także bawiłam się dobrze, ale polecać nie będę - na własne ryzyko.

Aquilla opublikował(a) wpis Aquilla
opublikował(a) wpis

Podsumowanie dnia - 3 filmy, dwie ósemki, jedna dziewiątka - i tak się powinno spędzać przedostatni dzień roku :D

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Afrykańska królowa (1951)

I tu się z Lamijką nie zgodzę :) . Uwielbiam Bogarta w Sokole, Casablance i Wielkim Śnie, ale tutaj też strasznie mi się podobał. Wieczne zadowolenie, mimika twarzy na krawędzi przesady, udawanie hipcia (szczęka mi opadła) i podśpiewywanie (wyobraziłam sobie, jak śpiewali po pijaku z Sinatrą - to musiał być duet dziesięciolecia...). Hepburn świetna jako stara panna odnajdująca uroki życia. Fabuła to czysta, radosna rozrywka i przygoda, z końcówką tak absurdalną, że nie mogłam przestać się szczerzyć. W ogóle szczęka mnie boli od dwugodzinnego, radosnego uśmiechu, jaki miałam podczas seansu. W sumie to absolutnie nie jest wielkie, ambitne kino (i nawet nie próbuje go udawać), raczej prosty, przygodowy filmik, ale dał mi tyle radochy, że nie mogę ocenić go niżej.